Zginął mieszkaniec Golczewa. Oskarżony: Broń wypaliła przypadkiem. Prokurator mu nie wierzy
15.05.2015
Dziś przed Sądem Okręgowym w Szczecinie ruszył proces w sprawie zabójstwa na drodze między Kamieniem a Jarszewem. Główny oskarżony twierdzi, że broń wypaliła przypadkiem. Prokurator nie uwierzył. Co zrobi sąd?
37-letni Maciej S. (reprezentowany przez adwokata Krzysztofa Tumielewicza) oskarżony w procesie w sprawie śmierci mieszkańca Golczewa (fot. Sebastian Wołosz)
Tragedia z 30 marca ub.r. wstrząsnęła opinią publiczną. W biały dzień na drodze pod Kamieniem Pomorskim ktoś strzela do ludzi jadących samochodem. Ginie pasażer jadący na tylnym siedzeniu.
Policja organizuję obławę i szybko łapie 37-letnie Macieja S. To postać dobrze znana w Kamieniu i okolicach. Przed aresztowaniem prowadził komis samochodowy i handlował częściami. Ponad rok temu był skazany za przekręt ze sprzedażą auta. Dostał wyrok w zawieszeniu.
Porusza się terenowym mercedesem na niemieckich tablicach rejestracyjnych. I to właśnie z tego mercedesa, wychylając się z okna pasażera strzelił do jadącego przed nim opla.
- To był nieszczęśliwy wypadek. Nie chciałem strzelić, tylko nastraszyć tych ludzi z opla, bo mnie próbowali sterroryzować. Strzał padł jak nasze auto nagle przyhamowało. Nie wiem dlaczego ten obrzyn wypalił - tłumaczył dzisiaj w sądzie.
Przeprosił rodzinę zastrzelonego Grzegorza G. Ale prokurator mu nie wierzy. Dlatego zarzuca mu zabójstwo z premedytacją. Na ławie oskarżonych zasiada też 38-letni Adam M., który kierował mercedesem.
Źródło:
http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20150514/SZCZECIN/150519820
http://www.kamienskie.info/jak-doszlo-do-zabojstwa-pod-jarszewem-maciej-sz-stanal-przed-sadem/