Głos Szczeciński "Zabiorą mi mieszkanie"
16.06.2011
"Mieszkanie kupiłem w 1997 roku - mówi Jan Ryłów. - Akt notarialny z listopada 2000 roku potwierdza moje prawo do lokalu budynku nr 25 przy ul. Grzymińskiej w Szczecinie. Tu mieszkam, opłacam wszelkie czynsze do spółdzielni Horyzont, jestem jej członkiem.
Okazuje się, że jest jeszcze jeden właściciel, tego samego lokalu. Niestety, on i jego rodzina mają wielomilionowe długi i ciążą na nich sądowe nakazy. Do akcji wkroczył komornik. Chce zająć mieszkanie pana Jana.
Chodzi o mieszkanie w byłym hotelu robotniczym. Pod koniec lat 90. budynek został przejęty przez SM Horyzont. Ta zleciła spółce Sigma jego całkowitą przebudowę. Deweloper wybudował też nowe kamienice spółdzielni. W ramach rozliczenia otrzymał część mieszkań. Między innymi lokal pana Jana.
- Oto przydział mieszkania, z 15 grudnia 1997 roku - Jan Ryłów pokazuje dokument. - Podpisał prezes spółki, wiceprezes spółdzielni. Zapłaciłem za nie prawie 64 tys. zł. W listopadzie 2000 roku podpisaliśmy umowę kupna u notariusza. Mieszkanie sprzedał syn prezesa Sigmy reprezentowany przez ojca.
Pan Jan pokazuje paragraf nr 2 aktu notarialnego, odczytuje zapis: „Ryszard K.- działający w imieniu i na rzecz Błażeja K., oświadczył, że spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu mieszkalnego opisane w paragrafie 1 aktu nie ma założonej księgi wieczystej oraz nie jest obciążone żadnymi długami ani innymi prawami osób trzecich."
Księga jednak była. Założył ją w 1998 roku syn prezesa Sigmy. Ojciec, jako pełnomocnik, w akcie notarialnym sprzedaży tego mieszkania Janowi Ryłowowi, sporządzonym dwa lata później poświadczył nieprawdę. Syn już w księdze figurował jako właściciel mieszkania. Jan Ryłów pokazuje jeszcze jeden dokument. Niemal identyczny, jak ten z połowy grudnia 1997 roku. Ale na tym widnieje data 7 stycznia 1998 roku. A mieszkanie, w którym mieszkał już Ryłów, zostanie przydzielone znanemu nam już Błażejowi K. Wyszło to na jaw dopiero, kiedy obecny prezes SM Horyzont otrzymał decyzję sądu i pisma od komornika o zajęciu lokalu. Na Błażeju K. i jego rodzinie ciążą bowiem wielomilionowe długi.
- Skontaktowałem się z notariuszem - kontynuuje Jan Ryłów. - Wyjaśniłem, o co chodzi. Sprawiał wrażenie, że chce pomóc. Ale chyba działał na zwłokę. Teraz się wymiguje. Tłumaczy, że zbyt dużo czasu minęło, i nie jest w stanie wyjaśnić, kto ponosi odpowiedzialność za całą sytuację i nieprawdziwe treści w akcie notarialnym.
- Identyczna sprawa dotyczy mieszkania, którego właścicielka przebywa we Francji - dodaje prezes spółdzielni.- W sądzie są dwie księgi na to samo mieszkanie. Kobieta po kupnie lokalu założyła „swoją", a jedna księga już była- w tej jako właściciel figurował Błażej K."
Piotr Jasina
Komentarz adwokata Krzysztofa Tumielewicza:
W tej sprawie planujemy złożyć do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstw przy zawieraniu umowy sprzedaży spornego lokalu mieszkalnego. Naszym zadaniem, w okolicznościach tej sprawy, postępowanie niektórych osób, w tym w szczególności sprzedawcy i jego pełnomocnika (panowie K.) mogło wyczerpać znamiona przestępstwa oszustwa, wyłudzenia poświadczenia nieprawdy i innych.
Przekonuje o tym szereg okoliczności, w tym fakty: wystawiono przydział na sporny lokal dwóm osobom, co jest niezgodne z obowiązującymi regułami; złożono przed notariuszem fałszywe oświadczenie, co do nieistnienia księgi wieczystej, która w rzeczywistości istniała, co doprowadziło między innymi do wpisania wielomilionowych długów sprzedawcy (pana K.) do księgi wieczystej pana Jana.
Sprzedawca (syn) i jego pełnomocnik (ojciec), są znani lokalnym organom ścigania z podobnych spraw. Będziemy również dochodzić przed sądem uzgodnienia treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym, domagając się wpisania pana Jana jako właściciela spornego lokalu mieszkalnego, stanowiącego jego dorobek życiowy.